Maxus a masz pewność że ludzie powiedzieli Ci prawdę? może nie było aż tak źle
ja w liceum raz tylko się napiłam ale tylko łyczka piwa, bo miałam wrażenie że z tym piwem jest coś nie tak :/
poza tym ja nie piję za dużo bo nie ufam ludziom :/
Jak już z kimś piję, są to osoby zaufane. Dwa razy w życiu urwał mi się film. I nawet jak robiłam coś głupiego, to o tym pamiętam. Nie martw się - takie prawo młodzieńczych lat - człowiek popełnia błędy, robi głupstwa. Ważne, by się na nich uczyć, a nie obwiniać przez całe życie
Ja jestem podobnego zdania
To, że jest Ci przykro, to dobrze o Tobie świadczy i oznacza, że jesteś reformowalny chłopak. Głupotę zdarza się zrobić każdemu, zwłaszcza, kiedy ma się naście lat, ważne, żeby przeprosić i wyciągnąć wnioski. Nie załamuj się tak!
A apropos alkoholu, to generalnie toleruję tylko piwo smakowe/ z imbirem lub wino dobre. J Upiłam się w życiu chyba z raz, ale jedna imprezac w liceum się dla mnie marnie skończyła
Jako niedoswiadczony młody człowiek na jakimś festynie w Chorzowskim (chyba na Beerfeście, na który się wybraliśmy z klasą, nasze liceum było 5 minut drogi od Chorzowskiego) wypiłam jakieś 2 Tyskie. Bynajmniej nie szybko i bynajmniej nie były wymieszane z wódą, ani niczym innym... Problem w tym, że wcześniej niewiele jadłam - chyba z jedną kromkę rano i później trochę zupy. Oczywiście nie wiedziałam, że alkohol na prawie pusty żołądek to nie jest dobry pomysł
Jak o tym teraz pomyślę to się śmieję sama z siebie, ale wtedy było mi tak niedobrze, że masakra. Przyjaciółka i kumpel z klasy wpakowali mnie w zatłoczony tramwaj, a tam to już w ogóle... tramwaj, który się trzęsie
Dziwię się, że do domu dotarłam, ale rano miałam takiego kaca, po tych dwóch tyskich, że Maaamo... Głuptak ze mnie był konkretny.
(11-13-2012 12:16 PM)hardgirl123 napisał(a): [ -> ]Maxus a masz pewność że ludzie powiedzieli Ci prawdę?
Ufam im, zwłaszcza, że wiem, jak dużo wypiłem. Przed tym, jak urwał mi się film, pamiętam jak (uwaga, to może kogoś zniesmaczyć) pół parkietu wypełniały... wymiociny.
Tak się zastanawiam, czy to czasem coś z tym jedzeniem było nie tak. I tak cieszę się, ze trafiałem do worka.
I ten stan bezgranicznej miłości do bliźniego (jak to wszyscy wszystkich przytulali z uśmiechem na twarzy).
ojej Maxus przykro mi
ale wiem z doświadczenia że te szkolno-studniówkowo-pólmetkowe zarło to syf, ja u siebie na studniówce mało co zjadłam bo po jednym kęsie dania na ciepło już miałam odruch wymiotny mimo iż nie piłam alkoholu :/
jedynie ok był barszcz czerwony bo to był gorący kubek
Ja na swojej studniówce kłóciłam się o kurczaka. Tańczyłam, ktoś mi podpieprzył nóżkę z kurczaka, dostałam i poszłam dalej tańczyć.
Nie zjadłam, ale kujciak musiał być!
Cytat:jedynie ok był barszcz czerwony bo to był gorący kubek
Na mojej studniówce było na odwrót
Tzn na dwóch na jakichś byłam
Bo byłam dwa miesiące pod rząd na różnych studniówkach w tej samej restauracji. Najpierw w styczniu z kumplem z klasy przyjaciółek, a później na swojej. I na tej pierwszej - skoro barszczyk pachniał ładnie, to go wypiłam... I w sumie był smaczny i zjadliwy, ale okazało się wtedy, że nie mogę jeść zbyt mocno doprawianego barszczyku
Chyba pierwszy raz w życiu miałam paskudną zgagę i to akurat na studniówce przyjaciółek. Na szczęście koleżanki były z bio-chema i szybko się połapały czym to zneutralizować - poleciały po miętę i jak ją wypiłam, to mi przeszło
Ale dobre półtorej godziny miałam z głowy, a kolega z którym byłam na tej studniówce wpadł w panikę, bo nie wiedział co robić
Reszta dań była smaczna, jakkolwiek niektórych nawet nie próbowałam, np. jakiegoś bograczu serwowanego o drugiej w nocy, bo sorry... druga w nocy to nie jest dobra pora na jedzenie czegoś gorącego.
Jak łatwo się domyślić, miesiąc później na mojej studniówce już nie dotknęłam tego barszczu
Dodam jeszcze, że można też było zamówić zestaw wegetariański -np. zamiast kotleta schabowego dostawało się kotleta serowego - też dobre.
Cholera jasna
W tygodniu oczywiście jestem zdrowa, a jak mam zaplanowaną imprezę na weekend, to mnie rozłożyło
Jakżeby inaczej. Brat przyciągnął jakąś wirusówkę. Oczywiście - WIRUS-ówkę, bo przecież i tak jest na atynbiotykach, bo mnie od miesiąca meczy kaszel i jak bym złapała coś bakteryjnego, to pewnie się nawet nie rozwinęło.
To nie, rewolucje żołądkowe, łeb mnie nap.... napadowe bóle głowy mam, cytując klasyka, nos zatkany (nienawidzę zatkanego nosa, naprawdę, wolę już normalny katar), w gardle drapie. No rewelacja, to jest to o czym marzyłam
A na dodatek dostały mi się jakieś kosmarne tematy do napisania o budownictwie i HR
50 tekstów Mamo.
Laura, a co konkretnie o HR?
mam jakieś teksty ze studiów jeszcze, może by się coś znalazło co by Ci pomogło
Aniu to:
5x model kompetencyjny
5x development centre ćwiczenia
5x assesment
5x assessment centre
Na razie nie mam pojęcia o żadnym z tych tematów, ale i tak najpierw biorę się za nieruchomości. Choć nie wiem czy dzisiaj się w ogóle za cokolwiek zabiorę.
A ja musiałam odmówić zlecenia, chociaż było stosunkowo proste. Doba ma tylko 24h, nie dałabym rady.
Laura, pracuję w nieruchomościach, jak chcesz, to Ci coś pomogę
Mishi dziękuję, nie trzeba, są proste, tylko o niektórych juz pisałam = będzie trudniej co nowego wymyślić, a po drugie dziwne frazy do wciśnięcia, ale da się zrobić.
A tak poza tym, zmusiłam się jednak by wyjśc po leki dla Babci, bo były zamawiane w aptece w Silesii, przy okazji weszłam do Empiku, a tam trafiłam na kalendarz dzienny z 365 poradami na cały 213 rok. Na chybił trafił przeczytałam byle jakie 3. No trafiłam lepiej niż w ciasteczkach z wróżbami
1. Pokochaj książki, dzięki nim nigdy nie będziesz sama.
2. To mnie zabiło
Wyjdź za kogoś, kto ma więcej książek od Ciebie
3. To już mistrzostwo, zaczełam się śmiać, na pół Empika
Zawsze miej przy sobie znaczek, nigdy nie wiadomo, kiedy natrafisz na idealną pocztówkę, którą będziesz mógł wysłać przyjacielowi
Są fantastyczne! Były tam setki innych, np, w rodzaju: mów swoim dzieciom, że je kochasz, więc te by w ogole do mnie nie pasowały, a tu proszę, trzy jak znalazł!
Coś w rodzaju assessment centre przechodziłam na własnej skórze, więc jakby było trzeba, to podzielę się wrażeniami
Hm...... Taaa..... po drodze, bardzo po drodze Warszawę masz....
no to nieźle...szybko wykupili...
emka, a tak w ogóle jak Ci się Wilno podoba?
A mnie sąsiad wkurza. Jak nie ma rodziców to musi się chwalić jakie ma podbicie basów. Raz mocniej, raz lżej, ale zawsze...
Jak mu to się zdarza po 22 i chcę go z deka ochrzanić i dzwonię do niego to wyłącza granie, ale drzwi nie otwiera
Normalnie to go widzę z 2x do roku, z sąsiadami też nie po drodze. Nie mam zwyczaju chodzić do nich, ale w końcu wpadnę na kawkę porozmawiać o synku.
Jeśli hałas jest uciążliwy, możesz też zgłaszać przed 22 (tzn. w ciągu dnia też).
Anusiak, powiem szczerze, że na początku byłam przerażona. Starówka wileńska jest cudowna i dopieszczona w każdym calu, ale już na przykład 100m od Ostrej Bramy są najgorsze meliny, jakieś opuszczone budynki, w których nocują bezdomni. Teraz już po prawie trzech miesiącach w tym kraju przyzwyczaiłam się do takich widoków i te kolejne 7 miesięcy w Wilnie już nie wydają mi się tak straszne, jak na początku.