Mam za sobą pierwszy dzień ,,pracy". Tak naprawdę nie przepracowałam ani minuty. Podpisałyśmy się, czekałyśmy na to by nam zautoryzowano dostęp do neta
,,pobawiłyśmy" się na demo programu, na którym będziemy pracować, poznałyśmy pracowników oraz obsługę ekspresu do kawy (bo przecież to skomplikowane
) wysłuchałyśmy prezentacji o systemie, który stworzyła firma i to tyle, generalnie wynudziłyśmy się jak mopsy, nawet nauczyłam koleżankę grać w pasjansa - tak NAUCZYŁAM, bo koleżanka nigdy nie grała w jakąkolwiek grę komputerową i była zdziwiona, że i na laptopie i na stacjonarnym znalazłam pająka - to było urocze
I w ogóle jeśli tak dalej pójdzie to zwariuję, bo generalnie system, na którym mamy pracować jest dopiero zamawiany, a raczej będzie okolo 11-stego, wtedy nasz szef jedzie na przeszkolenie z niego i po zakup go, a pomieszczenie, w którym mamy we dwie pracować dopiero jest przyznawane przez Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, a zanim zrobią tam remont to też przynajmniej 2 tygodnie. Nie wiem co będziemy robić do tego czasu
I mocno mnie zawiodło to, że w grafiku nie wykreślono 2rugiego maja
będę musiałą brać urlop, by pojechać na majówkę ze znajomymi
co za pazery, to przecież i tak piątek!
Za to miłe było to, że dzisiaj nas zwolnili wcześniej, no i to, że szef twierdzi, że on wychodzi z założenia, że mamy zrobić, bo mamy zrobić, jak damy radę wcześniej - to do widzenia