A teraz coś całkiem z innej beczki... - Wersja do druku +- Postcrossing Forum (http://www.postcrossing-forum.pl) +-- Dział: Off topic (/forum-21.html) +--- Dział: Off topic (/forum-25.html) +--- Wątek: A teraz coś całkiem z innej beczki... (/thread-4.html) |
RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Dziabka - 02-14-2012 11:12 AM (02-14-2012 10:18 AM)hardgirl123 napisał(a): Martina za ten post polewam Ci wódki brawoHardgirl, w sumie masz rację. Tak naprawdę, to pewnie bym się gdzieś wyrwała. Tyle tylko dobrego, że w końcu, po wielu latach, zaczynam bardziej walczyć o swoje, bronić swego i nie dać sobie odebrać tego, co kocham. A że komuś się to nie podoba... Mi też się wiele rzeczy nie podoba i nic nikomu nie narzucam... (02-13-2012 12:17 PM)Dziabka napisał(a): Listonosz uratował mi dziś kartki od Was Bo ktoś pozamieniał część skrzynek (moją też) - chyba całe drzwiczki- poprzeklejał numery, jakoś tak dziwnie, że teraz skrzynki są przesunięte i się listonosz pomylił przy wrzucaniu, a zauważył jak było za późno. Ale przyniósł mi polecony (zeszyt Heksity) i powiedział o wszystkim (bośmy już po imieniu i znamy się od dawna ), więc poszłam do sąsiadki i się pozamieniałyśmy przesyłkami. W końcu było tak, że w mojej był list do sąsiadki i część moich pocztówek, a w jej - kolejny list do niej i część moich pocztówek...A teraz ciąg dalszy... Dziś listonosz (polecony - pocztówki od Janka) oznajmił mi zadowolony, że już poprawił numerki (tzn. przekleił naklejki), czyli teraz mój klucz pasuje do nie mojej skrzynki... I znowu muszę iść do sąsiadki, bo ponoć coś do mnie było... RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Pasażerka - 02-14-2012 11:22 AM ja już od jakiegoś czasu dochodzę do wniosku, że lepiej żałować że się coś zrobiło niż żałować że się czegoś nie zrobiło, bo potem do końca życia będziemy sobie wypominać, że mimo nadarzającej się okazji stchórzyło się i nie wykorzystało jej, choć mogła być jedyna. mój wyjazd do Zakopanego był totalną klapą i nie poradziłam sobie z pracą, dwoma kierunkami studiów w dwóch miastach, chorym sercem i do tego chodzeniem po górach i tak z planowanych trzech lat zrobiło się pół roku. wszyscy przed wyjazdem mówili, że zgłupiałam, że sobie nie poradzę, że to porywanie się z motyką na słońce. jedna moja kumpela powiedziała, że wie, że sobie nie poradzę, ale życzy mi, żebym zanim upadnę była najszczęśliwszą osobą pod słońcem. faktycznie się nie udało, ale mimo wszystko nie żałuję, bo udało mi się zdobyć nowe doświadczenie, przeżyć mimo wszystko coś fajnego, poznać moją współlokatorkę, która tak jak ja rzuciła wszystko i ruszyła do tego Zakopanego "bo tak" a z którą nadal utrzymuję bliski kontakt, ba nawet nauczyć się robić pizzę ale jak tak pomyślałam nad słowami hardgirl o tym ukształtowaniu to ja też chyba miałam łatwiej, bo moja mama zgadzała się zawsze na wszystkie moje szaleństwa od moich nastoletnich lat. chcesz jechać na jakiś dziwny festiwal - jedź. chcesz zacząć studia, które sprawiają ci satysfakcję, choć są mało przyszłościowe - zrób je. chcesz jechać do Gdańska na rok - jedź, tylko skończ chociaż te jedne studia. chcesz jechać stopem na Bałkany - jedź, tylko pisz mi codziennie smsa gdzie jesteś. fakt, nie jest entuzjastką moich pomysłów a jedynie je toleruje, ale paradoksalnie mam w niej większe wsparcie niż w swoich przyjaciołach, którzy patrzą na moją ciągłą potrzebę przemieszczania się i odkrywania nowego za - jak to trafnie Martina określiła - dziwactwo. no fajnie, że jedziesz, fajnie że inaczej, ale nie mogłabyś zostać w domu i się z nami spotkać i pójść na piwo? Ayuto napisał(a):Ale teraz sobie powiedziała "koniec!" W tym roku gdzieś pojadę. I jeśli nie będzie to moja wymarzona Grecja, to przynajmniej jakieś sąsiednie państwa. Na dniach idę sobie też po jakiś kurs angielskiego, coby się podszkolić i przynajmniej jedną obawę mieć z głowy Cyklopbrawo Ayuto, popieram całym sercem. Grecja nie wypali raz, nie wypali drugi, ale za trzecim się uda a wszelkie problemy i przeciwności losu tak naprawdę w większości można rozwiązać albo obejść. a jak si ę nie uda to przynajmniej angielski będziesz znała dobrze RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 11:25 AM Pasażerko a moja mam uważa że powinnam znaleźć sobie narzeczonego bo wtedy będę szczęsliwa. nosz lol lol lol , a co do reszty to powiem na jakimś spotkaniu bo nie będę tu wywlekać RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - nemezis871 - 02-14-2012 11:26 AM hardgirl123 napisał(a):Dziabka, nie ejst tak że to Ty nie miałaś odwagi na wojaże, tak Cię ukształtowali Smutny podobnie jak mi wmawiali, że zgwałcą , zabiją, zacpaja wywiozą itp, rany bombel no masakra!! No jak bym moją Mamę słyszała Teraz już ma niewiele do powiedzenia i jak bym powiedziała, że jadę ze swoim na stopa, to musiałaby to znieść, ale tak właśnie było Biadolenie, że nie po to mnie chowała tyle lat, żeby coś tam... Zresztą, moja Mamuśka jest mistrz, jakiś czas temu łyżwy spięła mi kłódką, słysząc, że idę na jakiś staw jeździć Powiedziała, że ona by umarła ze strachu, że się utopię I, że jak będę miała swoje dziecko, to zobaczymy czy je puszczę jeździć na łyżwach na stawie jakimś Ale za to ją kocham Agata, nie przejmuj się gadaniem, ja osobiście Ci strasznie zazdroszczę tych wojaży i tego, że masz z kim tak wojażować, bo mój i stop.... za wygodny... No, a samej tak? RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Dziabka - 02-14-2012 11:28 AM Pasażerko, to masz wspaniałą Mamę! Ja na moją nie narzekam, ale Ona to przeciwieństwo Twojej... RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 11:30 AM nemezis moja tak samo gada i gadała i jeszcze to że jak bedę sama to mi nikt nie poda szklanki H2O na starość, a co dzieci się ma po to żeby dawały wody na starość pytanie czy dziecko zechce to robić, bo po tkaim gadaniu sądzę że nie. aa i nie po to mnie rodziła żebym nie miała dzieci lub była z kimś dużo starszym kiedyś usłyszałam RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Pasażerka - 02-14-2012 11:32 AM no niestety, według niektórych posiadanie chłopaka/narzeczonego/męża powinno być szczytem marzeń każdej młodej dziewczyny i nie da rady wytłumaczyć się, że można myśleć inaczej. a takie słowa potrafią być niestety bardzo niszczące i krzywdzące. moja dobra znajoma też takie słowa ciągle słyszała od mamy połączone ze słowami, że najinteligentniejsza nie jest, więc byleby skończyła jakąś szkołę i poszła do pracy. a że koleżanka zawsze traktowała słowa mamy za wyrocznię więc skończyła ledwo szkołę, maturę ma tylko dzięki amnestii Giertycha, pracuje gdzie popadnie, byle pracować (choć teraz w końcu jej się udało znaleźć coś pewnego i sensownego) i przede wszystkim non stop szuka sobie jakiegokolwiek faceta, bo bez niego nie ma co robić, nie ma z kim pogadać, nie ma sie gdzie ruszyć i ma depresję. szkoda dziewczyny, bo przez takie gadanie zadowala się byle czym byle by było. więc hardgirl, pokiwaj głową gdy mama będzie znów to mówiła, ale tak poza tym żyj dalej po swojemu i szczęśliwie, narzeczony się znajdzie w swoim czasie i prędzej gdy Ty będziesz zadowolona z siebie Dziabka napisał(a):Pasażerko, to masz wspaniałą Mamę!no pod tym względem tak, choć ma swoje inne wady, które potrafią czasem podciąć mi skrzydełko [ależ dyskusję rozpętałam ] RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 11:36 AM ale kurde poza tym piany dostaje na ustach jak np. jakaś koleżanka idzie z parnterem, kolegą itp lub jest z kims to mama od razu mówi o nim "narzeczony", a dla mnie "narzeczony" to nie to samo co chłopak narzeczony to po zaręczynach w ogóle te gadki spod hasła "to dla twojego dobra" są destrukcyjne pasażerko poza tym ja nie mam 17 lat zeby mi dyktowac co mam robic a ja odnoszę wrażenie że przez to że nie mam "narzeczonego" jestem traktowana jak dizecko, nawet tak mi kiedyś powiedziała ze ze mnie to taka dziecinka a ona w moim wieku już mnie miała :/ poza tym ona pracuje z ludźmi w moim wieku i jakoś oni są super dorosli w jej oczach no sorry ale czy to jest jakiś jedyny słuszny model zycia ???? RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - nemezis871 - 02-14-2012 11:37 AM Moja na szczęście się do moich związków nie wtrąca, jakkolwiek jest pesymistką okropną i co jakiś czas mi marudzi: a zobaczysz z nim to będziesz miała tak i siak, bo on jest jedynakiem, a z jego mamą jeszcze gorzej, bo ona go będzie wiecznie pod spódnicą trzymac, a Ty będziesz ta zła i najchętniej by się wprowadziła do was za ścianę... W sumie przedwczoraj teściowa dowaliła tekstem typu: Dominik, jak Ty się wyprowadzisz, to ja będę przeżywać syndrom opuszczonego gniazda, weźcie wy się wprowadźcie tu do bloku, albo gdzie blok dalej co? OMAL NIE UMARŁAM! I ledwo się ugryzłam w język by jej powiedzieć: To Pani nie wie, że już dawno zapowiedziałam, że NIE BĘDĘ mieszkać w Dąbrowie Górniczej? Nie mam nic do DG, ale jak bym mieszkała blisko teściów, to naprawdę bym miała teściową wiecznie w domu! Naaaaarazie! A moja jeszcze mi marudzi, że już chce wnuka/czkę. O Tacie nie wspomnę, ciągle tylko pyta: No kiedy w końcu zostanę Dziadkiem, no?! Mam 52 lata! A czyja to wina, że się hajtałeś mają 27? RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 11:39 AM nemezis, u mnie też to samo a potem że kim on ma byc a kim nie, i że jak będę wybredna to zostane stara panną!! i te wnuki kiedy będą - koszmar RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Pasażerka - 02-14-2012 11:42 AM u mnie tylko dziadek mojego Nienarzeczonego ciągle się dopytuje nas, kiedy będą wnuki, bo starszy brat mojego i jego żona to robią karierę, więc na dzieci nie mają czasu, a my to takie lekkoduchy, które kasą się martwią na końcu więc pewnie pierwsi się dorobimy a poza tym teraz powiem strasznie kontrowersyjną rzecz - ja to bym z moimi teściami mogła mieszkać. znaczy mieszkałam już pół roku, więc wiem jak to jest i stwierdzam, że to są cudowni ludzie RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 11:44 AM rety a jeszcze do tego dochodzą kwestie antykoncepcji i ewentualnej wpadki i wypytywania się hahaahhahaahahahahahahaa RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - nemezis871 - 02-14-2012 11:51 AM Moja w kwestii antykoncepcji była bardzo otwarta. Powiedziała, pomimo, że jestem z rodziny katolickiej i praktykującej, że nie będzie jej żaden klecha mówił nic na temat antykoncepcji i to samo powiedziała mnie, że jeśli już mamy/chcemy/będziemy (tak sie wyraziła ) to robić, to lepiej, żebym poszła sobie do ginekologa i tyle, bo ona oczywiscie chce być Babcią, ale to jest nasza decyzja, kiedy będziemy chcieli mieć dzieci. Zwłaszcza, że ze swoim jestem od 4 lat prawie i wieku 21 lat na drugim roku studiów nie myśli się o dziecku... Ja mojej po prostu powiedziałam, że byłam u ginekologa i tyle, żeby się nie zdziwiła, że codziennie o konkretnej godzinie dzwoni mi alarm i idę coś łykać Generalnie moja Mama jest fajna i mogę jej wszystko powiedzieć (pytanie czy chcę ). Mojego chłopaka też w sumie lubi (tylko MUSI sobie pomarudzić co jakiś czas, bo taka już jest). Do tego ze się trzęsie o mnie i brata jak galareta też si przyzwyczaiłam. A co do mieszkania z teściami. O NIEEEEEEEEEEEEEE! Ja bardzo lubię moich teściów. Naprawdę. I cieszy mnie nawet to, że mój facet ma dobry wzór w rodzicach, np, jego Tato pomaga zawsze jego matce, mówi jej tylko: żoneczko/Teresko, caluje na do widzenia, ale NIE! Ja mam być samodzielna w życiu, a nie będzie mi teściowa do garnków zaglądać! A z nią mogłoby tak być... Zaś co do dzieci: Pasażerko, masz rację, że nie dla każdej dziewczyny mężczyzna i dziecko to szczyt marzeń. Ale z moich osobistych, to jedno z marzeń priorytetowych Oddałabym wszystkie podróże za to tylko by mieć zdrowe dzieci i jako tako ułożone życie: dom, męża, który by mnie nie zdradzał i z którym mogłabym wytrwać nawet i do ukichanej śmierci, nieskomplikowana jestem w tej kwestii (choć jednak te wojaże...... ech, ech) RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 11:54 AM Ja mojej wg niej tez wszystko mogę powiedzieć ale ja mam opory przed tym. Poza tym nie bardzo bym chciała. RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Dziabka - 02-14-2012 11:57 AM (02-14-2012 11:36 AM)hardgirl123 napisał(a): pasażerko poza tym ja nie mam 17 lat zeby mi dyktowac co mam robic Haha! Mnie za dziecko brali jak w ciąży byłam... A miałam wtedy 25 lat i byłam ze 2 lata po ślubie... I Mamcia jak gdzieś ze mną wychodziła, to się zaraz przed ludźmi tłumaczyła, że ja tak młodo wyglądam, bla, bla, bla... Bo jej wstyd było, że ludzie mnie biorą za nieletnią, co się mówiąc brzydko "puściła"... Dlatego nie lubię oceniania i podejścia "co ludzie powiedzą". Mam w nosie, co powiedzą (co nie znaczy, że nie szanuję czyjegoś zdania, ale po prostu niech się nie wtrącają). Bo naprawdę często można kogoś skrzywdzić. Pasażerko, każdy ma jakieś wady... Ale najważniejsze, że mama toleruje Twoje decyzje. RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - hardgirl123 - 02-14-2012 12:00 PM Dziabka ja też młodo wyglądam ludzie są straszni ale nam się temat zrobił RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - nemezis871 - 02-14-2012 12:04 PM Już się boję co o mnie będą mówić, skoro mam 25 lat i wciąż pytają mnie o dowód I pozostając w temacie Moja Mama będąc ze mną w ciąży wybrała się z koleżanką do kina, bodajże na CK Dezerterzy? A, że wyglądała jak gówniara, to jej kobieta powiedziała, że jej nie wpuści bez dowodu. Mama jej na to; Pani, no jestem pełnoletnia, ale nie wzięłam dowodu, no widzi Pani przecież, ze jestem w ciąży! Kobieta jej na to: Gówniary też bywają w ciąży, dopiero gdy pokazała obrączkę (a wiadomo, że trzeba mieć 18 lat, żeby się hajtnąć) to ją wpuścili Za to mojemu Tacie, gdy miał jakieś 20 lat i jechał ze swoją matką pociągiem jakiś facet powiedział: Ej, koleś, fajną masz dziewczynę! Fakt, że Babka miała 16 lat jak wychodziła za mąż, ale miala 21 lat jak urodziła mojego Tatę, więc wtedy musiała mieć ze 40 RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Dziabka - 02-14-2012 12:04 PM Fajny temat! A my przynajmniej na starość będziemy młodziej wyglądać... RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - Martina - 02-14-2012 01:49 PM my na starość to się zakopiemy w pocztówkach i tyle będzie nas widać RE: A teraz coś całkiem z innej beczki... - heksita - 02-14-2012 02:35 PM (02-14-2012 10:52 AM)Ayuto napisał(a): Strach przed wyruszeniem w nieznane/do obcego kraju, jest najgorszą przeszkodą. Bo zawsze jakieś fundusze się wygrzebie, zawsze trafi się na kogoś pomocnego, ale ta myśl czy nic się nie stanie, jest wkurzająca. Mnie osobiście tak baaardzo ciągnie do podróży, ale czuję tą kiełkującą niepewność i sama na siebie się wkurzam Ja mam stracha przed opuszczeniem naszego słodkiego kontynentu. Inna kultura, będę się rzucać w oczy żem turystka (-> można okraść albo chociaż podyktować cenę 200%, bo się przecież nie znam), z angielskim często słabo w tych krajach... ale znajomi podróżują i opowiadają, a mi się oczy świecą. Ech... |