Czytamy

[kuba22]

fajna sprawa z tą giełdą - wielu wydań już nie ma a tak może się coś znajdzie

[nemezis871]

A ja od dłuższego czasu prowadzę swój własny Cmentarz Zapomnianych Książek Przyagrniam ksiązki z PRL-owskiej serii Biblioteka Młodych. Jest w niej kilka bardziej znanych utworów w rodzaju Fotoplastykonu, Sposobu na Alcybiadesa czy Ucha od Śledzia, Podróży za jeden uśmiech, ale ogólnie większośc książek z tej serii jest kompletnie zapomniana. Ja je skupuję w antykwariatach i włączam w osobistą biblioteczkę Ostatnio na stoiskach pod Empikiem dorwałam chyba dwie po złotówce, a dzisiaj kolejne trzy:

Pokolenie Teresy - Jackiewiczowej
Uczniów Spartakusa - Rudnickiej
i Kubę z nas Morza Emskiego - Natalii Rolleczek

Tym samym moja kolekcja liczy już kilkanaście pozycji. W sumie miał ich więcej na tym stoisku, ale nie miałam za wiele drobnych, a nie chciałam rozmieniać 50 zł by dopłacić kolejne 3 zł, ale mam nadzieję, że jeszcze je złapię. Aha, jakby ktoś z Was miał coś z tej serii i mial zamiar wyrzucić, to ja z chęcią przygarnę - opłacę wysyłkę i pewnie odwdzięczę się jakąs kartką

[Martina]

ja ostatnio poszalałam na allegro i kupiłam chyba z 7 książek Orwella, a do tego z Empiku odebrałam 9 książek za darmoszkę, za polecenie komuś otwarcia konta bankowego <3

wg lubimyczytać mam na półce 72 pozycje, w tym 26 książek, których jeszcze nie czytałam, ale już je mam i są moje, najmojsze
chyba wystarczy zakupów książkowych na ten rok

[nemezis871]

Mnie się też powoli półki zapychają I też sporo nieprzeczytanych.

A jeszcze w międzyczasie audiobooki podsłuchuję. Wczoraj skonczyłam słuchać ,,Czarnoksiężnia z Archipelagu", a aktualnie słucham ,,Handlarzy czasu", na dodatek czytane przez autora. Nie ma to jak ironiczny i celny humor Jachimka, mnóstwo mądrych obserwacji podane w bardzo zabawny sposób.

[Agnieszka]

tak apropos http://www.postcrossing.com/postcards/US-1979281

[Satai]

Uczniów Spartakusa na pewno czytałam w dzieciństwie, Kuba też mi się kojarzy, jedynie ten pierwszy tytuł nic mi nie mówi

[nemezis871]

Poszłam spać po drugiej, bo się zaczytałam w tę złapaną w Biedronce Wiedźmę.com Bardzo mi się podoba Białołęcka ma świetne poczucie humoru i bardzo lekki, przyjemny styl, a z niektórych fragmentów chichram się jak głupia Np. z tego:

,,W dodatku te cholerne drzwi niczym w bunkrze z serialu Zagubieni. Mogłabym je ewentualnie znieść, gdyby jako bonus dodali do nich przystojniaczka Sawyera, ale nie dodali. Żadnych atrakcyjnych badboyów z dołeczkami w policzkach, jedynie koszmarne żelastwo na wprost łóżka, ni w pięć ni w dziewięć, jak jakiś obłąkany sejf"

Haha główna bohaterka ma podobny gust do mojego Też bym zniosła wielkie drzwi pancerne w pokoju chyba tylko z takim badboyem Generalnie jeszcze nie wiem jak się skończyło, bo jeszcze mi dobre 250 stron do konca brakuje, ale polecam, można się uśmiać, to był bardzo dobry zakup.

[Pasażerka]

wymęczyłam w końcu ten Petersburski romans Scrupskiej. na początku wydawało się być całkiem ok, ale im dalej tym gorzej. zakończenie natomiast było zrobione już całkowicie na siłę, byle skończyć już, teraz, zaraz.
teraz więc zabieram się za bardziej sprawdzonego autora, czyli Kuczoka i jego Opowieści przebrane.

[nemezis871]

Ja w zasadzie skonczyłam Wiedźmę.com.pl - tutaj recenzja: http://ksiazkowazakladka.blogspot.com/20...compl.html

A wczoraj na babskim spotkaniu z kumpelami znowu obłowiłam się w ksiązki (nic dziwnego, skoro było to spotkanie 5 dziewczyn, które skończyły bibliotekoznawstwo ) I takim oto sposobem kuszą mnie już.

1. Atlas Chmur - Davida Mitchella
2. Malowany człowiek - pierwsza księga - jej obie połowy - Petera Bretta
3. Rebeliant - Marie Lu - kolejna książka dystopijna, podobno lepsza od Igrzysk Śmierci - wątpię bardzo, ale nie skreślam

[nemezis871]

Hm... zabrałam się za tego Rebeliana, jestem gdzieś na 70 stronie z 300, wiec sądze, że już coś mogę powiedzieć. Więc mówię.


1. Bym miała stwierdzić, że Rebelian jest lepszy od Igrzysk Śmierci autorka musiałaby mi tu zaserować przewrót nie wiem jaki... taki, że chyba sam Hitchcock by się nie powstydził, gdyż na razie jest wyraźnie słabsze - pomysł o wiele mniej oryginalny, sposób splątania losów głównych bohaterów też już znany, na pewno w jakimś filmie widzialam coś podobnego i bohaterowie, którzy są nieco płascy. W porównaniu do Katniss, którą można było lubić lub nie są papierowi, a już zwłaszcza June, nawet pomimo tego, że oboje prowadzą narrację pierwszosobową. - jak na razie oscyluje w granicach 6,5-7/10 zobaczymy czy się Marie Lu wyratuje na wyższą czy nie.

2. Zielona Sowa pojechała po bandzie - czcionka w rozdziałach o Dayu jak dla niedowidzących, a wątpię by mieli na względzie dobro osób słabo widzących, bo wtedy też rozdziały o June byłyby tak wielką czcionką pisane. Na początku każdego rozdziału ogromniasty, zajmujący około 1/4 strony napis: Day/ June. Zmierzam do tego, że książkę tę można by spokojnie wydać na 220-250 stronach, tak jak właśnie Igrzyska, ale nie, po co? Lepiej na siłę rozszerzyć wydanie do 300 stron i ciągnąć więcej kasy, nie? Zwłaszcza, że to przecież ,,Lepsze od Igrzysk!!"

3. Kobieta nadużywa słowa ,,jednakże", nie jednak, nie ale ale, nie mimo, nie pomimo, nie natomiast, nie jakkolwiek - oboje głównych bohaterów z częstotliwością maniaków używają ,,mądrze" brzmiącego słówka - jednakże, no tak, bo nastolatek ,,rozmiawiając sam ze sobą" używa takich książkowych słów

4. Wkurza mnie jak diabli amerykańska maniera tworzenia dystopii na ruinach świata. Gdzie tam, dystopia, że wspaniałe państwo powstale na zgliszcza JUŁESEJ, co tam, to za mało, pozostałe kontynenty trzeba zniszczyć, zrównać z ziemią, zalać gigantycznym tsunami, zasypiać popiołami ogromnego wulkanu, albo Bóg wie co. No bo przecież Ameryka jest takim super kontynentem, że przetrwa nawet wtedy, kiedy zacofana Europa będzie 100 metrów pod wodą, nie?

[Pasażerka]

skończyłam Opowieści przebrane Kuczoka błyskawicznie, jak zawsze mnie nie zawiódł. teraz połykam Na brzegu Rubena Gallego. książka przygnębiająca, smutna i mocna. Tym mocniejsza, że jest to powieść autobiograficzna więc świadomość tego, że coś takiego działo się naprawdę jest naprawdę przygnębiająca.

[zielonakredka]

skończyłam dzisiaj czytać Requiem Dla Snu.
ciężka, bolesna książka. człowiekowi trudno się pozbierać po skończeniu. warto przeczytać na pewno, ale nie jest to lektura do śniadania, czy ot tak dla zabicia czasu. ona wchłania człowieka, przeżuwa, niszczy lekko od środka.

[Satai]

Moje lubienie nieodpowiednich bohaterów (bo giną, znikają, czy jeszcze coś innego złego się im dzieje, albo są bohaterami piątego planu ) osiągnęło w Pieśni Lodu i Ognia rozmiary absurdu - otóż ze wszystkich postaci najbardziej interesuje mnie Rhaegar Targaryen, który jakby nie patrzeć, nie żyje (i to od jakiegoś czasu) od samego początku opowieści...

Ech, szkoda, że Martin nie życzy sobie fanfiction, ale by były fajne...

[nemezis871]

Olu, też mnie ta postać fascynuje! Ale ja najbardziej lubię Cebulowego Rycerza vel. Davosa

[dimashq]

Ja się wziąłem za "Mistrza i Małgorzatę". A zacząłem to czytać, bo okazało się, że nie jest to książka w stylu Anny Kareniny czy innych Wichrowych wzgórz o czym byłem święcie przekonany

[Pasażerka]

skończyłam "Na brzegu", które początkowo podobało mi się niesamowicie, ale ostatecznie mnie rozczarowało zakończeniem. z początkowej oceny 8-9 stanęło na 6. a teraz dla odmiany coś lżejszego, czyli Piramidy Napoleona Williama Dietricha.

[Martina]

ja wczoraj połknęłam, dosłownie, "Na dnie w Paryżu i Londynie" Orwella a dziś pochłonęłam pół "Solaris" Lema. drugie pół na najbliższe dni w drodze do pracy i z powrotem ;3

[nemezis871]

Rebeliant przeczytany już kilka dni temu. Mocno naciągna -5/10, a jak bym dała 4, to też nie byłaby obraza dla tej ksiązki. Jak by ktoś chciał poczytać więcej na ten temat, to można tutaj

A poza tym już praktycznie mówiąc skończyłam Sprawiedliwość Owiec - w tym przypadku ocena jest dużo wyższa jakieś 8/10 Bardzo przyjemna, fajna i mądra książka Polecam.

[Pasażerka]

ponieważ w pracy mam aż nadto wolnego czasu to w ciągu moich ostatnich czterech dyżurów zdążyłam skończyć:
- wspominane Piramidy Napoleona - typowy "kodowy" schemat, ale w fajnych historycznych klimatach, więc mimo przewidywalności oceniłam książkę jako dobrą. bo to w sumie dobra przygodówka na długie popołudnie.
- znalezioną w pracy Potęgę sławy Helen Fielding, tej od Bridget Jones. debiut autorki, ale już tutaj główna bohaterki ma sporo cech i zadatki na słynną Bridget. mimo paru niedociągnięć i pomyłek to też oceniłam jako dobrą, bo spodobał mi się humor autorki i dystans jaki prezentuje. myślę, że z tego byłaby też niezła komedia niekoniecznie-romantyczna, tyle że sceny w Afryce są pewnie za drogie
- Vitę Melanii Mazzucco. uwielbiam powieści retro, toczące się w jakichś nie-tak-bardzo odległych czasach, tę też złapałam tylko dlatego, że akcja miała mieć miejsce w Nowym Jorku na samym początku XX wieku, czyli okresie, który dla mnie w Ameryce jest najbardziej fascynujący i gdybym mogła się kiedyś przenieść w czasie to poza wojnami husyckimi to byłby na pewno mój drugi wybór. książka okazała się strzałem w dziesiątkę i być czymś zupełnie innym niż się spodziewałam. niby jest to zwykła opowieść o dwójce włoskich dzieci, które przypływają do wielkiej Ameryki zacząć nowe życie, ale jednocześnie jest to autobiograficzny zapis poszukiwań przez autorkę swoich korzeni, swojej historii i historii swoich przodków. a ze strzępów informacji, które udaje jej się zdobyć snuje opowieść jak mogło wyglądać prawdopodobnie życie jej dziadka i jego bliskich i jak jego wybory sprawiły, że znalazła się w tym a nie innym miejscu. dla mnie - rewelacja i przyznaję, że w paru miejscach oko mi się zrobiło wilgotne, co było dosyć ryzykowne w pracy. niby nie ma nic w tej książce a jest wszystko, przede wszystkim piękny i przerażający obraz Nowego Jorku i Ameryki tamtych lat.

a dzisiaj po skończeniu "Vity" zabrałam się w końcu po pół roku z powrotem za Asystenta śmierci Świderskiego. chyba to ta autobiograficzna "Vita" tak na mnie wpłynęła, bo i tak książka jest oparta na autobiografii autora.

i właśnie dlatego kocham biblioteki bez internetowego zamawiania. zawsze znajduję jakąś niezapomnianą perełkę jak "Vita"

[Martina]

Bukowski i Orwell naprzemiennie - "Listonosz" w końcu doczytana, a zaczęta dawno temu na stojąco w Empiku, "Na dnie w Londynie i w Paryżu" doskonała i tak bardzo mi miejscami bliska; "Zapiski starego świntucha" w trochę mniej odpowiadającej mi formie, ale dające dobry pogląd na całą postać Bukowskiego jakby nie patrzeć. W kolejce czeka "Wiwat Aspidistra!", a że idę do lekarza i w poczekalni się pewnie trochę nasiedzę, zabieram ze sobą, bo "Zapiski" pewnie się skończą bardzo szybko.