Melduję, że 3-osobowe spotkanie samych facetów (Adadam, Mikis i ja) już się zakończyło
. W programie były między innymi:
- Wizyta w muzealnym sklepie rodem z PRL, gdzie towar (pocztówki!) o dziwo można było sobie nawet pomacać, ale nie kupić. Właściwie, to było to nawet całkiem w klimacie, gdyż sklepik był przy muzeum "Drogi do Wolności" Europejskiego Centrum Solidarności.
- Przebieżka po wielu sklepikach i stoiskach z pocztówkami na Starym Mieście z hasłem przewodnim "to już ostatnie pocztówki, jakie kupuję"
- Próba dobicia się do pewnego budynku przez drzwi bez klamki, który to budynek miał przyczepiony szyld "Poczta Główna w Gdańsku"
- Zapewnienie w myślach zagwozdki kelnerce pod tytułem "I gdzie ja mam postawić Wasze obiady na stole pełnym pocztówek?"
- Wyprawa na plażę przez pół miasta tramwajem w trakcie całkiem mocnego deszczu. Chodziło nam po głowie, że wylądujemy na plaży w strugach deszczu i będziemy wyglądać jak pingwiny z "Madagaskaru", które dopłynęły na wymarzoną Antarktydę.
- Spacer nad morzem, podziwianie w trakcie wungla na plaży i stwierdzenie, że jak jest wungiel, to znaczy, że Bozia tu był.
- Ujawnienie się mojej umiejętności specjalnej "+10 do Błądzenia" w trakcie powrotu z plaży i związane z tym kolejne punkty wyprawy:
- Intensywne poszukiwanie przystanku, z którego można wrócić do Centrum.
- Przypadkowe natknięcie się na stadion PGE Arena, którego oglądania nie mieliśmy nawet w planach
- Znalezienie przystanku, który "jeszcze nie działa"
- Bieg na widok tramwaju jadącego w dobrą stronę do kolejnego przystanku przez środek remontu, który to przystanek okazał się kolejnym przystankiem-widmo.
- Spacer po torach tramwajowych do kolejnego już trzeciego przystanku, tym razem ufff, działającego.
- Zebranie delikatnego opr od przejeżdżającej samochodem ekipy ZKM, która przydybała nas na torach
- Po powrocie do Centrum szukanie jakiejś wiarygodnej skrzynki i natknięcie się na koszmar postcrossera, czyli rozbebeszoną skrzynkę pocztową przed głównym wejściem na dworzec, w której to skrzynce WCZEŚNIEJ MOGŁY BYĆ CZYJEŚ POCZTÓWKI!!!
- Krótki odpoczynek po koszmarze i następnie odprowadzenie Mikisa na pociąg, który to miał wjechać na tor, na którym stały... wagony towarowe
. I nie zamierzały odjechać.
I to by było w skrócie tyle
. Mam nadzieję, że opis naszych przygód był interesujący i na następny zlot znajdzie się więcej odważnych na rajd po mieście z obłąkanym przewodnikiem na czele
.