(12-02-2012 09:56 PM)Satai napisał(a): [ -> ]Ja dziś obejrzałam Atlas chmur i... ciekawa jestem opinii kogoś, kto widział film, a nie czytał wcześniej książki.
Obejrzałem, a tak jak już wcześniej wspomniałem, książki nie czytałem. Prawie 3h minęły mi sam nie wiem kiedy. Film jest niesamowicie wciągający, każda z pojedynczych opowieści na swój sposób. Ich połączenie, a w szczególności odkrywanie tych połączeń, które przy okazji burzy pierwotne myśli o chronologii i kierunku ich powiązań również jest interesujące. Pod koniec filmu bardzo mocno czułem już te "ślady łyżew na lodowisku". Jednakże z filmu wyszedłem z pewnym uczuciem niedosytu, które myślę, że związane jest niestety z moją przypadłością bardzo kiepskiej pamięci do twarzy. Nie byłem w stanie wyłapać tych samych aktorów w różnych historiach i dopiero przy oglądaniu napisów końcowych dowiedziałem się, jak sporo mi z filmu umknęło. Książka trafiła na listę do zdobycia i przeczytania

.
Obejrzałam sobie właśnie Jeden Dzień z Anne Hathaway i Jimmem Sturgessem (no lubiłam go jakoś zawsze, a od Atlasu lubię jeszcze bardziej i to przeglądając jego filmy trafiłam na ten

).
Historia bardzo prosta, ciepły, nawet trochę wzruszający film, chociaż nie obyło się bez schematów. Naprawdę mi się podobał, taki trochę nostalgiczny i pokazujący, że czasem marnujemy bardzo wiele czasu, na coś, co możemy mieć już o wiele wcześniej

No i pozytywnie mnie zaskoczył koniec. Daję solidne 8/10 i rekomendacje do obejrzenia.
Poza tym spodobał mi się cytat o treści ,, Wiem, gdybyś miała na mnie paragon, pewnie byś próbowała mnie zwrócić"

Taaa, od dzisiaj na przystojnych facetów będę mówić, że nie szukałabym paragonu do zwrotu

Joke of course, mam swojego, ale tekst mnie rozśmieszył.
nemezis871 - czy ten film nie powstał może na bazie książki? Chyba czytałam coś podobnego...
Cytat:nemezis871 - czy ten film nie powstał może na bazie książki? Chyba czytałam coś podobnego...
Tak, na podstawie książki, romansów nie lubię czytać, więc od razu sięgnęłam do filmu

Dzisiaj oczywiście rodzinne oglądanie filmów

Właśnie skończyliśmy oglądać
Idy Marcowe. Moja Mama umierała z nudów, ale nie ma prawa protestować, bo mówiłam jej, że obejrzałam z dwa miesiące temu pierwsze 20 minut i nie działo się zbyt wiele, ale wtedy powiedziała, że też chce obejrzeć, więc obejrzałam coś innego. A nie wierzyła, że akcji za wiele nie ma. Nie było, same intrygi i polityczne rozgrywki. Mnie osobiście się w miarę podobało. Takie odrobinkę naciągnięte 7/10. Nie powiedziałabym, że tak super trzyma w napięciu. Dobrze ukazuje mechanizmy polityczne i dobra gra aktorska.
U nas dziś wybitnie

Charlie i fabryka czekolady i Kac Vegas.
Charlie jest świetny

My wczoraj oglądaliśmy Kevina w Nowym Jorku.
Ja polecam też: Co się wydarzyło w Madison County?

A ja całkiem niedawno byłam na
Frankenveenie. Jedyna możliwa opcja to 3D, więc dla mnie dość ciekawie (byłam na 3D drugi raz w życiu, a ten pierwszy to z 10 lat temu). Ale ogólnie filmu nie oceniłabym wysoko. Starsze produkcje Burtona bardziej mi się podobały, teraz wydaje mi się że popadł w taki swój schemat - mimo że bardzo fajny i charakterystyczny, to jednak powtórzony po raz kolejny nie robi już takiego wrażenia... Przyjemne, ale bez szału.
Oczywiście oprócz momentu gdzie leci chmara nietoperzy

Wtedy był szał

Dzięki Zylio za minirecenzje, bo T.Burtona lubię i myślałam czy by na to nie iść, ale chyba pójdę na coś innego. Może nowego Tarantino

Właśnie zmarnowałam 1h40min swojego życia na obejrzenie
Istoty z Adrienem Brodym. Pierwsza połowa filmu nawet dała się oglądać, za to potem było już tylko gorzej. W skali filmwebowej mocno naciągane 4/10. Próbowałam zrzucić swoje odczucia na karb niezbytniego lubowania się w sci-fi, ale mój brat, który takie filmy lubi miał na temat "Istoty" podobne zdanie jak ja - żenada

A ja dzisiaj drugą część Sherlocka, czyli Grę cieni - fajnie się ogląda, ciągle coś się dzieje, więc nawet nie ma kiedy się znudzić.
A po Sherlocku przyszedł czas na "Histerię, czyli romantyczną historię wibratora" - śmieszne, w sam raz na noworoczną zamułę

My wczoraj jak już się wszyscy przebudziliśmy po sylwku stwierdziliśmy, że można by obejrzeć coś mało ambitnego. Padlo na Teda .... hm materiał na dobrą komedię jest, były niektore sceny, które mnie mocno rozbawiły i sam pomysł jest naprawdę świetny, ale cóż, ja nie do końca jestem zwolenniczką humoru opartego na imprezowaniu, seksie, żartach z kobiet i kupie. Jestem pewna, że większość mężczyzn płacze ze śmiechu na tym filmie, do mnie nie do końca trafia taki humor, jakieś 6/10. Byłoby lepsze gdyby było mniej szowinistycznych żartów, których nie lubię i już.
u mnie ostatnio sylwestrowo-posylwestrowo też było mało ambitnie.
Yuma - całkiem niezłe, fajny pomysł, ale dla mnie momentami trochę przekombinowane. niemniej jednak ogólne wrażenie jak najbardziej pozytywne, jakoś mam sentyment do tego okresu, bo kojarzy mi się z moim beztroskim dzieciństwem
Internat (Mosh Diaries) - niby horror, niby opowieść gotycka, niby thriller a w rzeczywistości nie wiadomo co. makijaż Lily Cole mnie wybitnie irytował, główna bohaterka tak samo, ale nocne oglądanie tego pseudo-horroru było jak zawsze śmieszne, więc też ujdzie w tłoku.
Rozmowy nocą - bo leciało w TV a ja akurat jadłam obiad

jak na polskie komedie romantyczne trzymało naprawdę niezły poziom i nie było zanadto wydumane, ale i tak mnie nie urzekł na tyle, żebym go miała wspominać.
ale tak to jest jak się świadomie wybiera takie sobie filmy

A dzisiaj jako, że noworoczna zamuła już minęła, mogłam sobie obejrzeć coś ambitniejszego, ale też nie super ambitnego

Sięgnęłam po klasykę SF i obejrzałam sobie
Łowcę Adroidów. Ogólnie mówiąc film mi się bardzo podobał, dobra historia i ciekawy klimat. Jedyne co mi nie pasowało to mimika Harrisona Forda, która była porównywalna z mimiką Kristin Stewart, ale może taki był książkowy Deckard. Mam wrażenie, że niektóre wątki zostały okrojone, chociaż nie czytałam oryginalnej powieści P.K. Dicka (z pewnością to zrobię), bo po prostu chwilami nie rozumiałam niektórych zwrotów akcji. Poza tym śmiesznie było popatrzeć na to jak w latach 60 wyobrażano sobie rok 2019 (chociaż podobno w opowiadaniu pierwotnie były to lata 90). To już za kilka lat i wątpię, by świat tak wyglądał.
Podsumowując: 9/10 i zaraz będę szukać audiobooka Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? Bo sądzę, że książka jest pewnie jeszcze ze 3 razy lepsza
byłam dzisiaj na
Django Tarantina i muszę przyznać, że jestem zachwycona. po Kill Billu byłam do tego reżysera dosyć sceptycznie nastawiona, ale ponieważ w Stalowej w jednym z kin są tanie środy postanowiłam obejrzeć jego film na dużym ekranie. to był strzał w dziesiątkę i nawet nie zauważyłam kiedy minęły te prawie 3h. idealnie wyważony western i jego pastisz, nie za dużo i nie za mało ani jednego ani drugiego. a doktor Schulz - mój ulubieniec
zasłużone 9/10 na filmwebie.
A my właśnie skończyliśmy Kontrolerów. Lubię filmy w takim klimacie.
Ostatnio obejrzałam sobie Hobbita w wersji 3d

(01-23-2013 09:11 PM)Pasażerka napisał(a): [ -> ]byłam dzisiaj na Django Tarantina i muszę przyznać, że jestem zachwycona. po Kill Billu byłam do tego reżysera dosyć sceptycznie nastawiona, ale ponieważ w Stalowej w jednym z kin są tanie środy postanowiłam obejrzeć jego film na dużym ekranie. to był strzał w dziesiątkę i nawet nie zauważyłam kiedy minęły te prawie 3h. idealnie wyważony western i jego pastisz, nie za dużo i nie za mało ani jednego ani drugiego. a doktor Schulz - mój ulubieniec 
zasłużone 9/10 na filmwebie.
Jak cię znaleźć na filmwebie?
Jakie inne filmy tego reżysera widziałaś? Ja przymierzam się do obejrzenia wszystkich, a co do aktora grającego dr Schulz - polecam obejrzeć
Bękarty wojny