Musiałam oddać wszystkie ksiązki do Śląskiej, by w końcu dodać pieczątki w indeksach, by odebrać dyplomy
Fakt, czekałam do pierwszego listopada, bo miałam legitkę ważną, ale od listopada minęło, już dwa miesiące
Moja Babcia cały czas mówiła, że się nie doczeka tego mojego dyplomu, a ja jej cały czas powtarzałam, że dyplom magistra wygląda identycznie jak licencjata i, że jeszcze zdązy zobaczyć... Nie zdążyła i mi przykro, bo to przez to, że nigdy nie chciałam oddawać wszystkich ksiązek na raz, tylko rotowały mi tak: jedna za drugą. No, ale ja nie o tym.
Oddałem te
W drodze, którego nie doczytałam - przeczytałam jakieś 250 stron z 400 - będę doczytywać na necie, i inne, a jak tylko oddałam zaraz wysłałam zamówienie na kolejne. I tym samym właśnie przytachałam do domu:
Marinę - Zafona -już od pierwszych stron mi się podoba, jak to Zafon
Alicję w krainie czarów - Lewisa Carolla odezwała się we mnie natura badacza i mam zamiar ją przeczytać, zanalizować i porównać z ekranizacją Disney'a, może napiszę jakiś artykuł do Guliwera później
Folwark zwierzęcy - Orwella, bo muszę go sobie przypomnieć
oraz chwaloną przez kilka osób na forum
Sprawiedliwośc owiec - Leonie Swann
A jak bym miała za mało ksiązek na półkach, to jeszcze od sąsiadki, której wyprowadam psa, dorwałam
Tarninę -Jerzego Szczygła, z mojej ulubionej PRL-owskiej serii młodzieżowej Biblioteka Młodych. Mam w domu drugi tom serii, kupiony za złotówkę, ale jednak wypadałoby zacząć od tomu pierwszego, a szczęśliwym trafem sąsiadka ma